Rozdział 1
-Daria-
Wstałam o godz. 12 w południe, byłam szczęśliwa dlatego, że to dzisiaj miał być wyjazd do Londynu. Szybko zwlokłam się z łóżka i pobiegłam do toalety, aby się ogarnąć. Ku mojemu zdziwieniu umyłam się w 15 min. a zawsze zajmuje mi to prawię godzinę, byłam z siebie dumna. Zbiegłam na dół, poczułam zapach naleśników. Uwielbiam naleśniki ! Tak to właśnie moja mama zrobiła mi je na śniadanie, jest kochana. Dałam jej buziaka jednocześnie na powitanie i też w podzięce za śniadanie. Usadowiłam się przy stole i porozmawiałam z mamą.
- Gdzie jest Tata ? - była dzisiaj sobota zdziwiłam się, że go nie ma
- Musiał jechać do pracy, ale spokojnie wróci wieczorem i zawiezie was na lotnisko - uśmiechneła się
Odwzajemniłam uśmiech
- Dobrze bo już myślałam, że będę szła na piechotę tyle kilometrów- zaśmiałam się
- Jesteś już spakowana zostało ci mało czasu, może ci pomóc ? - zapytała troskliwie
- Dziękuje mamo, poradzę sobie, dobre śniadanie idę na górę się pakować,pa - wykrzyczałam już wbiegając po schodach na górę.
W pokoju spojrzałam na szafę pełną ubrań byłam zrezygnowana gdy spojrzałam na tą stertę. W końcu jadę tam na całe wakacje od lipca do września, a w październiku już na studia. Podeszłam do szafeczki przy łóżku na niej leżał ładujący się telefon zerknełam na niego, dzwoniła Marta i Oliwia. Szybko wybrałam ich numery, zadzwoniłam do Marty.
- Co jest ? spakowana już ?
- taaak ! a ty nie ?! nie mogę się już doczekać ! -krzyczała jak opętana
- spokojnie. Opanuj się dziewczyno - zaśmiałam się
- no jak tu się opanować, to w końcu Londyn, nie odpowiedziałaś mi na pytanie spakowana już ? - zapytała podejrzliwie
- Jeszcze nie, mamy sporo czasu jest 14, wyjazd mamy o 21 - odpowiedziałam
- Słucham ?! - wybuchła do słuchawki
- Marta !! - powiedziałam z pogardą
- No dobra, ale ja ci pomagać nie będę, paa kocham cię !
- sama się spakuje - odpowiedziałam pyskato i pokazałam język sama do siebie - też cię kocham, zadzwoń do Oliwi
Po rozłączeniu się, zaczełam pakowanie, trochę się zeszło zanim wywaliłam wszystko z szafy.
-2 godz póżniej-
W pełni spakowana zbiegłam na dół na obiad, już czekał na mnie na stole.
- Spakowana ? - spytała mama
- Jasne, wszystko już spakowane - odpowiedziałam gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi
- Ja otworzę - powiedziała mother i uśmiechneła się do mnie
Odwzajemniłam uśmiech, jadłam i usłyszałam znane mi głosy. Tak to była Oliwia i Marta. Obładowane torbami, miały takie zmęczone i dziwne miny, że zaczełam się śmiać jak opętana nawet nie wiem czemu.
- A ty z czego ryjesz ? - zapytała oburzona Oliwia
- Z ciebie ! - odpowiedziałam dalej się śmiejąc
Spojrzała z pogardą, ale i tak się na siebie rzuciliśmy. Cieszyliśmy się i przytulaliśmy jednocześnie z powodu naszego wyjazdu.
- Spakowana ? - zapytała Marta, chciała usłyszeć odpowiedź tak
- Nie - spuściłam głowie w dół, żartując sobie
- ŻARTUJESZ ? - podniosła głos- jest godz 16:30 o której masz zamiar się pakować, dziewczyno nie wyjedziemy dzisiaj ogarnij się, poważnie ci mówie bo to się żl..
nie dałam jej dokończyć ...
- Marta, Marta ! Ogarnij się spokojnie, przestań tak gadać ! - odpowiedziałam
- Jak mam przestać gadać, skoro ty nie jesteś spakowana ? No jak ?!
- Jestem spakowana ! - odpowiedziałam i zaśmiałam się
- Głupiaa - uderzyła mnie lekko w ramię
- Dobra dziewczyny chcecie się może czegoś napić - nagle mama odezwała się robiąc coś w kuchni
- Tak ! - odpowiedziały chórem
Na to moja mama się uśmiechneła i nalała im soku pomarańczowego, zabrały szklanki z piciem i wbiegliśmy na górę
- No to jak Londyn wita - Oliwia wtrąciła
- Jasne, że tak. PARTY - odpowiedziałam
- Jest już 18, a o 19 wyjeżdżamy ! - powiedziała Marta
Spojrzałam przez okno, przyjechał tata zbiegłam się przywitać dałam buziaka i pomogłam mu wnieść jego laptopa i jakieś garnitury. Pobiegłam po dziewczyny zeszłyśmy z walizkami. Tata razem z moim bratem pakował walizki do samochodu. Pożegnałam się z mamą
- Trzymaj się tam i pilnuj, nie rób głupstw- powiedziała puszczając mi oczko i uśmiechając się
- A co ja mam głupiego zrobić ? Nic, jestem już odpowiedzialna za siebie poradzę sobie - przytuliłam się do niej mocno.
Pożegnałam brata i wsiadłam do samochodu. Jechaliśmy 30 min na lotnisko. Wyładowaliśmy się. Tata już musiał jechać więc szybko go przytuliłam powiedział tylko
- Trzymaj się mała ! - z uśmiechem na twarzy odjechał, cieszyłam się, że nie mają nic przeciwko mojemu wyjazdu. Byłam szczęśliwa jak nigdy. Zrobiliśmy wszystko to co mieliśmy zrobić na lotnisku. O Równej 21 siedzieliśmy już w samolocie, przyzwoitym samolocie.
- Mam nadzieję, że nie macie żadnej choroby ? - spytałam jednocześnie z troską i z prośbą "oby nie, oby nie"
- Nie raczej nie mam - odpowiedziała Marta
- Ja też nie, nie mam zamiaru nawet tu się wyrzygać ... prosze cię - powiedziała Oliwia waląc prosto z mostu jak to zwykle ona, ale za to ją uwielbiałam.
- To dobrze, ruszamy więc na Londyn.
-2 godz póżniej-
Przespaliśmy całą drogę, obudziła nas wiadomość, która informowała nas, o lądowaniu.
- Za ile lądujemy, bo nie dosłyszałam ? - Zapytała Marta zaspanym jeszcze głosem
- Nie mam pojęcia dopiero wstałam - odpowiedziałam
- za 10 min kochane śpiochy za 10 min - odpowiedziała Oliwia uśmiechając się
- LOL, 10 min trzeba się ogarniać - powiedziałam, a dziewczyny zaczeły się śmiać
Po lądowaniu byliśmy już na lotnisku, musieliśmy zajść do kawiarni aby coś zjeść byłyśmy głodne jak wilki. Po zjedzeniu posiłku, zamówiliśmy taxi, która podjedzie pod nasz Hotel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz